Podniesieni Flagi 2015

Po co do szkoły sobotniej?

WIELU RODZICÓW MIESZKAJĄCYCH POZA POLSKĄ POWAŻNIE ZASTANAWIA SIĘ NAD TYM, CZY WARTO WYSYŁAĆ DZIECI DO POLSKIEJ SZKOŁY SOBOTNIEJ. ARGUMENTÓW PRZECIW MOŻNA BY MNOŻYĆ. JEDNAK WIĘCEJ JEST POWODÓW, KTÓRE PRZEMAWIAJĄ ZA PODJĘCIEM TAKIEGO WYZWANIA. 

Dodatkowe zajęcia w weekend albo w wolnym czasie w ciągu tygodnia, kolejna porcji szkolnych obowiązków, często konieczność dojeżdżania na drugi koniec miasta albo do innej miejscowości, czas poświęcony na eskortę dziecka tam i z powrotem, jeszcze jeden wydatek w rodzinnym budżecie, te wszystkie atrakcjach, które – jak na złość – organizowane są w sobotnie przedpołudnie np. urodziny u kolegów z klasy! Niejednemu rodzicowi przychodzi do głowy bardzo podstawowe pytanie: po co to wszystko? Przecież mówimy w domu po polsku, to wystarczy, po co szkoła? Albo wręcz: w jakim celu nakłaniać dziecko, by uczyło się języka, którym nie mówi się nigdzie poza jednym państwem na kuli ziemskiej? O korzyściach z pielęgnowania polszczyzny jako „języka dziedzictwa” i z dwujęzyczności u dzieci i dorosłych pisaliśmy  w niejednym (by nie rzec, ze w niemal każdym) tekście w serwisie „Wszystko o Dwujęzyczności”. Dlatego też spróbujmy teraz odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jednak warto zainwestować w szkołę sobotnią pomimo tych wszystkich argumentów przeciw?

Powodów jest kilka. Profesor Anna Seretny, z Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie Uniwersytetu Jagiellońskiego, od lat zajmująca się nauczaniem języka polskiego w środowiskach polonijnych, podkreśla, że w domowym środowisku nie sposób zapewnić dziecku kontaktu z odpowiednio bogatym językiem, by w przyszłości osiągnęło w nim pełną biegłość, mówiło i pisało na różnorodne tematy. Język rodzinny jest nieoficjalny, ograniczony tematycznie, pełen drobnych niedoskonałości właściwych językowi mówionemu. W pełni poprawnego literackiego języka, formułowania w nim myśli w systematyczny sposób i zapisywania ich uczymy się przede wszystkim w szkole, trudno zatem oczekiwać, by mieszkające za granica dziecko nabyło te umiejętności nie chodząc do szkoły z polskim jako językiem wykładowym. Nie bez znaczenia jest również zakres słownictwa, z którym dziecko w domu raczej się nie zetknie i nie wyćwiczy go wystarczająco, bo jak często wieczorne rozmowy dotyczą efektu cieplarnianego albo geometrii?

RÓŻNORODNY MATERIAŁ JĘZYKOWY

Naukowcy często mówią o statusie języka, czyli o tym, czy dany język jest przez określona grupę społeczną albo osobę postrzegany jako wartościowy, zasługujący na podtrzymywanie. Jeśli język będzie pełnił wyłącznie podstawową funkcję komunikacyjną i będzie kojarzył się dziecku tylko z prozaicznymi codziennymi czynnościami, ale już nie z atrakcyjnymi i cenionymi treściami, literaturą czy nauką, jeśli nie będzie służył do poznawania świata, jego status w oczach dziecka prawdopodobnie nie będzie wysoki. Oczywiście, można starać się dostarczać dziecku różnorodnego materiału językowego, czytać mu i podsuwać książki i filmy, opowiadać po polsku o wydarzeniach historycznych albo najnowszych wynalazkach itp. – to bardzo ważne i niezbędne działania ze strony rodziców. Jak jednak mówi prof. Seretny, rodzice często zapominają, że im samym zaplecze językowe do poruszania się w bardziej abstrakcyjnych obszarach dała szkoła, do której chodzili w dzieciństwie. Warto zatem, by podobną szansę stworzyli swoim dzieciom. A warunkach emigracyjnych, zaplecze to może dać wyłącznie polska szkoła sobotnia.

Program szkół sobotnich składa się na ogół nie tylko z ćwiczeń językowych, ale też z materiału przybliżającego polską kulturę, historię, geografię, której z oczywistych przyczyn dzieci nie poznają szczegółowo podczas lekcji w ich codziennej szkole. – W wielonarodowych krajach takich jak USA czy Wielka Brytania każdy skądś pochodzi i każdy ma swoje korzenie. Polskie dzieci mogą sobie z tego na początku nie zdawać sprawy, ale fakt, że pochodzą z państwa o tysiącletniej historii i królewskich tradycjach będzie w przyszłości wzmacniał ich poczucie wartości – mówi dr Jolanta Tatara, prezydent Kongresu Oświaty Polonijnej, członek Board of Directors American Teachers Association i wieloletnia dyrektorka szkoły polskiej na przedmieściach Chicago. Wiedzę o polskich tradycjach zapewne trudno też będzie rodzicom samodzielnie przekazać dziecku, bo zwykle mimo najlepszych nawet chęci i kompetencji w natłoku codziennych obowiązków brak im czasu na systematyczne edukowanie pociech.

IGNOROWANIE NIEISTOTNYCH RÓŻNIC

A jeśli szkoła, to nauczyciel i koleżanki i koledzy z klasy. Kontakt z polskojęzycznymi rówieśnikami i nauczycielem wydaje się ważny z kilku powodów. Po pierwsze, daje dziecku kolejną szansę na zetknięcie się z trochę inną odmianą języka niż ta, używana w rodzinnym domu. Drobne różnice w słownictwie, wymowie wydają się banalne, ale to właśnie kontakt z wieloma rozmaicie mówiącymi użytkownikami języka pozwala nam nauczyć się ignorowania nieistotnych różnic, błędów i w pełni nauczy go rozumieć język mówiony, nawet jeśli nasz aktualny rozmówca nietypowo wymawia „r”. Nawet jeśli uczniowie w rozmowach między sobą będą przeplatać dwa języki, cenna jest każda okazja, w której dziecko może mówić po polsku poza domowym kontekstem.

Co chyba jeszcze istotniejsze, skojarzenie języka z atrakcyjną grupą kolegów i lubianym nauczycielem (oby!) z pewnością będzie miało pozytywny wpływ na motywację dziecka do rozwijania swojej znajomości polskiego i używania go. Zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę wielkie znaczenie grupy rówieśniczej dla kształtowania się postaw i zachowań w późnym dzieciństwie i wieku nastoletnim  (o czym z własnego doświadczenia każdy świetnie wie…). Ważną zaletą regularnego kontaktu z rówieśnikami jest też możliwość dzielenia się doświadczeniami z kimś, kto jest w podobnym wieku i w podobnej sytuacji: też należy do mniejszości narodowej, też jest dwujęzyczny, też ma babcię na Lubelszczyźnie, która odwiedza go w wakacje. A może też dopiero przyjechał z Polski i właśnie uczy się drugiego języka?

PLANY ŁATWO SIĘ MOGĄ ZMIENIĆ

Wszystkie te aspekty mają szczególne znaczenie dla dzieci, które prawdopodobnie pozostaną w kraju emigracji długo, bo ich rodzice nie planują powrotu do Polski. Ale nawet w przypadku rodzin, których wyjazd z założenia ma trwać tylko kilka lat, inwestycja w szkołę sobotnią wydaje się bardzo  uzasadniona. Po pierwsze, obycie ze szkolnym słownictwem po polsku znacznie ułatwi dziecku adaptację po powrocie i przynajmniej częściowo oszczędzi stresu i wysiłku związanego z nieumiejętnością wyrażenia po polsku tego, o czym z łatwością umie już opowiedzieć po francusku albo holendersku. Po drugie, pozwoli zbalansować emocjonalny stosunek do polskiego i języka kraju emigracji, pokazać dziecku, że każdym z języków można się posługiwać w różnych sytuacjach, że oba są ważne i jednakowo wartościowe bez względu na miejsce zamieszkania. Dodatkowo, warto mieć na uwadze, że rodzinne plany łatwo mogą się zmienić i powrót do Polski odsunie się w czasie albo w ogóle zniknie z horyzontu, a wtedy szkoła sobotnia będzie dla dziecka jedyną okazją do nauczenia się po polsku.

Dla uzupełnienia perspektywy warto jeszcze zastanowić się, czego najlepsza nawet szkoła sobotnia dać nie może. Rówieśnicy i nauczyciel mogą doskonale zachęcać, ale trzeba pamiętać, że najważniejszym, bo stale obecnym, źródłem motywacji do używania i nauki polskiego są dla dzieci (zwłaszcza tych młodszych) rodzice. To oni przede wszystkim własnym przykładem pokazują, czy używanie polskiego jest ważne i atrakcyjne. Nie chodzi tylko o codzienną komunikację, ale też o spędzanie wolnego czasu „po polsku”, czytanie książek, oglądanie filmów, posługiwanie się polskim nie tylko do wydawania poleceń i mówienia o prostych domowych czynnościach, ale też do prowadzenia bardziej abstrakcyjnych rozmów na angażujące tematy. Jeśli tylko jest taka możliwość –  świetnie, by rodzice choć od czasu do czasu zabrali albo wysłali dziecko z wizytą do Polski (o językowych pożytkach z takich wyjazdów pisaliśmy niedawno). I – wracając do naszego punktu wyjścia – to rodzice przecież podejmują decyzję, czy wysłać dziecko do szkoły sobotniej.

 

Joanna Durlik

 

logotypMSZ_A_kolorSerwis “Wszystko o dwujęzyczności” jest dostępny na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Uniwersytetu Warszawskiego. Utwór powstał w ramach projektu finansowanego w ramach konkursu „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.“ realizowanego za pośrednictwem MSZ w roku 2015. Zezwala się na dowolne wykorzystanie utworu, pod warunkiem zachowania ww. informacji, w tym informacji o stosowanej licencji, o posiadaczach praw oraz o konkursie „Współpraca z Polonią i Polakami za granicą w 2015 r.”.